Bez kategorii

MKS Kluczbork – ROW 1964 Rybnik 2:2 (0:0)

Na pierwszą groźną akcję sobotnich zawodów czekaliśmy do 10 minuty. Wówczas to w narożniku pola karnego ładnie spod opieki rywala uwolnił się Dawid Wolny i oddał strzał po ziemi, w krótki róg bramki Kacpra Rosy. Golkiper gości był jednak dobrze ustawiony i piłkę złapał.

W 15 minucie pierwszą szansę na otwarcie wyniku dostali goście. Futbolówkę na prawej stronie wbił w pole karne Sebastian Siwek, Robert Tkocz, który stał 4 metry od naszej bramki przestrzelił jednak z woleja. Generalnie zwodnicy obu drużyn nie tworzyli jakiegoś porywającego widowiska. "Meczówka" grana była wolno dość i przewidywalnie dla obu stron.

26 minuta dała nam rzut wolny z 17 metrów i jak zwykle w takim przypadku wykonał go Kamil Nitkiewicz. Kapitan naszej jedenastki trafił w mur, ale piłka rykoszetem wróciła na przedpole ROW-u. Dobił ją Tomasz Górkiewicz i byłaby to najlepsza okazja MKS-u w tej części gry, gdyby prowadzący zawody, pan Sebastian Załęski nie odgwizdał spalonego.

Biało-niebiescy przejęli inicjatywę. Chwilę później taniec w polu karnym urządził sobie Wolny, czym sfinalizował kolejny swój strzał, tym razem niecelny. Kolejny atak gospodarzy mógł już dać gola. Tym razem Rosa był dobrze ustawiony i odbił przymiarkę Górkiewicza. Co robił w polu karnym nasz nominalny skrajny obrońca? W sobotę Łukasz Ganowicz posłał go na bok pomocy i stąd wzięła się ta bramkowa okazja. Na zegarze widniała 25 minuta i można śmiało rzec, że nasi chłopcy w tym meczu już przeważali, ale więcej "setek" na razie sobie nie stworzyli.

Co się odwlecze… Kopia sytuacji z Legionowa powtórzyła się w 53 minucie. Do dośrodkowania z rzutu rożnego podszedł Nitkiewicz i jego centra wylądowała w tym samym miejscu, w którym Bartosz Brodziński użądlił Legionovię. Żeby nie było dokładnie tak samo, Rosa odbił piłkę przed siebie, lecz ta po chwili przekroczyła linię bramkową. Nasi poszli za ciosem i po niespełna dwóch minutach ładnym uderzeniem popisał się Jakub Skoczylas, ale Rosa obronił, i dopiero wtedy zaczął się prawdziwy mecz.

W 79 minucie kapitalnie na krótki słupek mierzył Damian Warchoł, trafił idealnie i MKS podwyższył prowadzenie. Wydawało się wtedy, że Kluczborkowi nic już w tym spotkaniu nie zagrozi, tymczasem ludzie Rolanda Buchały zadali dwa ciosy. Bardzo szybko, bo już po 120 sekundach, padł kontaktowy gol. Rybniczanie odpowiedzieli pięknym trafieniem Pawła Jaroszewskiego z 16 metrów, a wynik w 88 minucie ustalił Mariusz Muszalik, tym razem z rzutu karnego. Jedenastka podyktowana została za przewinienie Donatasa Nakrosiusa, którego pisząc te słowa, nie byliśmy w stanie rozpoznać.   

Raport