Bez kategorii

MKS – Gwardia: Nieważne, że u siebie

– To nie ma dla mnie większego znaczenia, że zamiast na wyjeździe zagramy u siebie i w żaden sposób nie zburzyło to naszych przygotowań. Udało mi się zrealizować wszystkie założenia przedmeczowe, jesteśmy głodni powalczenia o pełną pulę i z takim nastawieniem wyjdziemy na ten mecz – mówi przed starciem z Gwardią Koszalin trener Łukasz Ganowicz.

Jego rola jako "strażaka" biało-niebieskich tak naprawdę skończyła się po zwycięstwie w Legionowie. W niedzielę popularny "Gana" poprowadzi MKS już po raz trzeci i zarazem ostatni, ale tylko jako tymczasowy zastępca, ponieważ dopiero od tego czasu władze naszego klubu mogą wystąpić do PZPN-u o warunkowe zezwolenie na objęcie przez niego zespołu do końca bieżącego roku.

Goście zajmują ostatnie miejsce w drugoligowej tabeli, ale ekipa, która prowadzi Tadeusz Żakieta od początku sezonu występuje w bardzo niewdzięcznej roli, gdyż wskutek kłopotów infrastrukturalnych tuła się po obcych boiskach. Stąd też zapewne tylko 6 punktów na ich koncie i kolejna zamiana ról – z gospodarza na gościa – w czekającym nas spotkaniu.

Koszalinianie są beniaminkiem rozgrywek i z MKS-em Kluczbork zmierzą się po raz pierwszy w swojej historii. Nie będziemy także odkrywczy, jeśli stwierdzimy, że nasi chłopcy będą tym razem faworytem zawodów. – U siebie jeszcze nie przegraliśmy, ale teraz interesują nas tylko trzy punkty. Jeśli to się uda, będzie naprawdę nieźle – potwierdza oczekiwania Ganowicz.

Na "Gwardzistów "uważać jednak trzeba. Mimo ligowej gehenny nasz niedzielny rywal ciągnie serię trzech meczów bez porażki. Dla podkręcenia notowań należy jednak dodać, że najsłabszy z drugoligowych debiutantów wygrał tylko jeden, jedyny raz, i zdarzyło się to od razu w 1. kolejce, ze Zniczem Pruszków.

Jak już pisaliśmy, w naszym obozie brak jest tzw. "kartkowiczów", a na domiar dobrego, nikt podczas ostatniego, piątkowego treningu, nie zgłaszał aspiracji położenia się do łóżka. MKS-iacy zaplanowali jeszcze rozruch w sobotę, lecz o jakichkolwiek przeciążeniach nie może być mowy, ponieważ czwartkowy obiad zjedli w rodzinnym gronie, korzystając z dnia odpoczynku.

fot. Mirosław Szozda / http://mkskluczbork.pl