Bez kategorii

GKS Bełchatów – MKS Kluczbork 1:0 (1:0)

Debiutujący na trenerskiej ławie Tomasz Kulawik jeszcze w sobotę dokonać musiał korekt w osiemnastce na GKS Bełchatów. Z powodu urazów w ostatniej chwili z kadry wypadli Damian Warchoł i Dmytro Fedota, których zastąpili Marcin Niemczyk i Kami Nykiel.

Od wczesnych godzin przedpołudniowych stadion gospodarzy przechodził test wody. Padało także w trakcie niedzielnego meczu, ale już w postaci kropelek. Wcześniejsze prognozy potwierdziły tylko koniec pięknego wydania złotej polskiej jesieni, jednak płyta bełchatowskiego boiska przygotowana była na medal.

Do 24 minuty oba zespoły jakby badały swój potencjał, ale to właśnie wtedy gospodarze stanęli przed znakomitą szansą na otwarcie wyniku, tego iście "angielskiego meczu". Piotr Giel idealnie wyłożył futbolówkę Michałowi Ciarkowskiemu, który będąc 6 metrów przed bramką, trafił w nogi Kacpra Majchrowskiego.

Optyczną przewagę miał już wtedy GKS. Jego następna akcja zakończyła się golem. Tym razem futbolówkę w pole karne wrzucał Dawid Flaszka i dotknęła ona ręki Bartosza Brodzińskiego. "Karniaka" pewnie na gola zamienił Łukasz Pietroń, ale sytuacja ta do tych pewnych już nie należała. Zresztą, prowadzący zawody Łukasz Groń nie był zbyt skłonny do podyktowania jedenastki i jego wątpliwości rozwiał dopiero kolega z chorągiewką.

W 44 minucie bardzo blisko wyrównania znalazł się Paweł Gierak, po tym jak z okolic "piątki" główkował po kornerze, lecz Łukasz Lenarcik, choć na raty, dał radę to obronić. Do 68 minuty na placu gry niewiele się działo, choć biało-niebiescy byli częściej  w posiadaniu piłki. Minuta ta przyśni się zapewne w nocy wprowadzonemu na zmianę Niemczykowi, który pomyli się o kilka centymetrów. Jęk trwogi miejscowych słychać było przy Sportowej, tyle, że w Kluczborku – tak niewiele nam zabrakło.

W tej części gry podopieczni Mariusza Pawlaka nie kwapili się zbytnio do forsowania tempa. Spięć podbramkowych zabrakło zarówno pod naszą, jak i bramką miejscowych. Dopiero w 87 minucie zmienik miejscowych Robert Chwastek oddał bardzo ciekawy strzał zewnętrzną częścią stopy, który minimalnie minął naszą poprzeczkę. Więcej chwytających za gardło scen już na Gieksa Arenie w niedzielę nie oglądaliśmy.

GKS: Lenarcik – Bociek, Flaszka (83. Kendzia), Ciarkowski (73. Bartosiak), Janasik, Ryszka, Pietroń, Garuch (k) (60. Chwastek), Wojnowski, Bierzało, Giel. Rezerwowi: Moczadło, Kendzia, Bartosiak, Chwastek, Zieliński, Zdybowicz, Szubertowski. 

Trener Mariusz Pawlak.

MKS: Majchrowski – Skoczylas, Brodziński, Gierak, Nitkiewicz (k) – Kościelniak (84 Reisch), Bodziony (55. Niemczyk), Nakrosius, Baraniak, Deja (76. Glanowski)  – Wolny (55. Zieliński).  Rezerwowi: Kleemann, Górkiewicz, Glanowski, Zieliński, Nykiel, Reisch, Niemczyk.

Trener Tomasz Kulawik.

Bramka: 31' Łukasz Pietroń (karny)

Żółte kartki: Michał Bierzało, Mikołaj Bociek, Paweł Wojowski – Paweł Gierak, Jakub Skoczylas.

Sędzia: Łukasz Groń (Zabrze)

Zdjęcie: Walczą Michał Ciarkowki i Krzysztof Bodziony

fot. Jacek Nałęcz / http://mkskluczbork.pl