PIERWSZA DRUŻYNA

Adam Orłowicz czeka, ale nie tylko on

Czapka, kurtka i długie spodnie. To “wizerunek” Adama Orłowicza podczas całego zimowego okresu przygotowawczego do rundy rewanżowej. Tak jednak wcale nie było.

– Bardzo liczę na tego zawodnika, on potrafi grać w piłkę, bardzo by nam pomógł, i musi jak najszybciej wrócić do drużyny – tak trener Jan Furlepa widział najbliższą przyszłość naszego obrońcy, zaraz po objęciu rządów w naszej kadrze.

Popularny “Orzeł” to, co miał powiedzieć, wolał zawsze zostawić na placu gry, dlatego nigdy nie był zbyt wylewny, jeśli chodzi o tak zwane… wywiady. Ostatni sparing z Rozwojem Katowice znów oglądał opierając się o barierkę, ale czuć w nim było głód, “głód piłki”.

– Cały okres przygotowawczy solidnie przepracowałem, mimo tego, że nie pokazałem się w żadnym sparingu. Fizycznie jestem dobrze przygotowany, ale brak mi jeszcze tak zwanego czucia piłki i ogrania, współpracy z kolegami, już na boisku – mówi nasz skrzydłowy defensor.

Adam przestał uprawiać futbol po meczu rundy wstępnej Pucharu Polski przeciwko Gryfowi Słupsk, w lipcu ubiegłego roku. Zerwanie więzadeł przednich krzyżowych nie jest przysłowiową bajką na dobranoc.

– Wielka szkoda, straciliśmy najlepszego obrońcę. Zawodnik trudny do zastąpienia. Cała runda jesienna to bardzo długi okres czasu. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia – takie wsparcie dostał nasz zawodnik na ogólnokrajowym forum.

– Marzec, to może jeszcze nie, ale w kwietniu, a już na pewno w drugiej jego połowie, może już zagram, to znaczy dostanę szansę, ponieważ trochę się w drużne zmieniło – podsumowuje cały ten “news” Orłowicz.

Zdjęcie: Adam Orłowicz wraz z żoną Malwiną. Od 20 lipca rodzinnie na każdym meczu MKS-u, tymczasowo w roli widzów.

fot. Mirosław Szozda /mkskluczbork.pl