PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY

Skóra przejechana rzemieniem. Garbarnia – MKS 4:1

Już po 240 sekundach próbę obudzenia wawelskiego smoka podjął Hubert Antkowiak. Silne uderzenie z 20 metrów odbiło się tylko, i niestety, od wierzchniej konstrukcji krakowskiej bramki. Gospodarze odpowiedzieli 4 minuty później. Debiutujący między słupkami naszej świątyni Patryk Grejber kapitalnie wypiąstkował uderzenie z dystansu Marcina Siedlarza. Przy okazji drugoligowej premiery naszego golkipera, warto odnotować powrót do “wyjściowego garnituru” Adama Orłowicza.

Do 22 minuty na placu gry niewiele się działo. Właśnie wtedy w polu karnym wyraźnie pobudzonego tego dnia “Antka” sfaulował Krzysztof Kalemba. Skutecznej egzekucji z 11 metra, na którą zdecydował się wskazujący na wapno, prowadzący zawody Marcin Bielawski, nie było. Sebastian Deja totalnie karniaka “przefantaziował”, posyłając futbolówkę wysoko nad poprzeczką. No, i a jak nie dasz, to dostaniesz….

Pomiędzy 30 a 41 minutą ludzie Mirosława Hajdy przeprowadzili dwie akcje, które musiały podbić wynik na Rydlówce. Najpierw z 5 metrów pomylił się Patryk Serafin, lecz następna szarża dała im prowadzenie. Tym razem na prawej stronie szesnastki zaszalał Szymon Kiebzak i huknął nam prosto w okienko.

Tuż po zmianie stron, bo już w 51 minucie Tomasz Ogar po indywidualnej akcji na raty trafił na 2:0. Sytuacja naszej ekipy stała się w tym momencie – delikatnie mówiąc – trudna. MKS się jednak nie poddawał. W 61 minucie Paweł Baraniak pozdrowił słupek krakowian i dał nadzieję na odrobienie strat.

To, co działo się później, to scenariusz na dobrą telewizyjną Kobrę sprzed lat. W 66 minucie w strefie zagrożonej padł porażony przez Wojciecha Wojcieszyńskiego, wprowadzony na zmianę Michał Kojder. Coach “Brązowych” tak protestował, że wylądował na trybunach. Drugą w tym spotkaniu jedenastkę na kontaktowego gola zamienił pewnie Kamil Nitkiewicz i zaczął się dla Kluczborka wyścig z czasem.

Niestety, do końca zwodów nie odnotowaliśmy już żadnej mrożącej krew w żyłach akcji, i to zarówno w wykonaniu gospodarzy, jak i gości. Kiedy MKS przesiadywał już na połowie rywala, próbując ratować choćby remis, dostał cios, który pozamiatał wyprawę pod Wawel. W 90 minucie sam na sam z Grejberem znalazł się Ukrainiec Sergij Krykun i niby ustalił wynik, ale to nieprawda. W doliczonym czasie starcia padł jeszcze jeden gol dla miejscowych. Kropkę nad “i” postawił Ogar, który głową z bliska dobił MKS.

DataGospodarzGodzina/WynikNa wyjeździe

fot. /mkskluczbork.pl