PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY

Historyczny gol Donatasa Nakrośiusa

Do szatni Donatas Nakrośius schodził obolały, ale szczęśliwy. Nasz litewski pomocnik był jednym z głównych bohaterów sobotniego spotkania z Legionovią Legionowo. Zaczął nie najlepiej, bo już na początku zawodów zarobił żółta kartkę, ale później… Zdobył swojego pierwszego dla MKS-u gola, po czym rządził w środku pola, i co ciekawe, głownie w ofensywie.

– O meczu, jak to o meczu… walczyliśmy dziś o życie. Cieszę się przede wszystkim z tego, że wygraliśmy, nieważne w jaki sposób. W naszych poczynaniach było dzisiaj trochę niedokładności, lecz liczą się tylko trzy punkty, choć dla nas są one jak przysłowiowe “sześć”. Jestem zadowolony, że dostałem szansę w takim meczu jak ten i mam nadzieję, że ją wykorzystałem. Cieszę się również z bramki, bo jest to moja pierwsza, tutaj w Kluczborku.

Szybkie “żółtko” nieco nas wystraszyło, ponieważ różnie z tym bywało w poprzednich spotkaniach… Trener też dawał znaki i tonował ten nieco agresywny start “Donka”.

– Powiem szczerze, że potrzebowałem wejść ostro w mecz, gdyż byłem bardzo naładowany zarówno złymi, jak i dobrymi emocjami. Przed tym spotkaniem założyłem sobie, że chcę zrobić bardzo dużo dobrego dla zespołu, a ta kartka – tak chyba mogę powiedzieć – ona mi po prostu w tym pomogła. Porażka w Katowicach także zadziałała na nas mobilizująco. Zagraliśmy dziś także na zero z tyłu, a to także powód do radości.

Jak padła historyczna bramka Donatasa?

– Ta piłka nie miała chyba adresata, była taka niczyja, przyjąłem ją jak gdyby na dwa razy, poprawiłem sobie i starałem się przede wszystkim dobrze ją uderzyć, no i oczywiście posłać ją w światło bramki. Jak piłka dobrze siądzie na nodze, to musi być gol.

fot. Mirosław Szozda /mkskluczbork.pl