PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY

Na połowie rywala: MKS – Legionovia 2:0

Pierwsza znakomita okazja do otwarcia wyniku “przedmajówki” przy Sportowej nadarzyła się już  w 5 minucie. Z prawego narożnika pola karnego z rzutu wolnego dośrodkował Kamil Nitkiewicz, i celnie, bo wprost na głowę Adriana Klepczyńskiego. Nasz stoper, który był na piątym metrze strzał oddał, ale w murawę, więc piłka odbiła się tylko od niej i wyszła na aut.

10 minut później MKS objął prowadzenie. Na wysokości linii 16 metrów futbolówkę kapitalnie zgasił Donatas Nakrośius. Litwin był odwrócony plecami od bramki, ale wykonał półobrót i huknął tuż przy lewym słupku, nie do obrony, mimo bardzo ofiarnej interwencji Bartosza Kowalczyka.

w 29 minucie musiało być 2:0! Musiało, ponieważ Paweł Baraniak miał przed sobą całkowicie pustą świątynię gości, lecz fatalnie spudłował z 2 metrów, przenosząc piłkę nad poprzeczką, marnując przy okazji wyborne dogranie  Sebastiana Dei. W tej części gry niewiele się już wydarzyło. Najważniejsze, że biało-niebiescy posiadali przewagę i nie doprowadzili do większego zagrożenia pod własną bramką.

Po zmianie stron rywali ukąsić mógł od razu Konrad Zaradny. Grający dobre zawody Nakrośius idealnie zgrał mu piłkę głową, jednak nasz pomocnik chyba niezbyt czysto przymierzył i strzał z 47 minuty okazał się niecelny. Podopieczni Jana Furlepy na placu gry nadal dominowali, tak jakby dostali przykazanie jak najszybszego załatwienia sprawy sobotniego wyniku. Naszym brakowało zdecydowanie precyzji w sytuacjach podbramkowych, które zresztą co rusz sobie stwarzali.

“Z pomocą” przyszli… przyjezdni. Okazało się, że tylko na chwilę. W 66 minucie Nitkiewicz bił rzut wolny bezpośredni i trafił w mur, a raczej w rękę stojącego w nim Grzegorza Mazurka. Kapitan naszej jedenastki podszedł zatem do “wapna” i przegrał pojedynek z fenomenalnie interweniującym Kowalczykiem. Chwilę później młody golkiper Legionovii wypiąstkował świetne uderzenie wprowadzonego na zmianę Kamila Jonkisza.

Gospodarze za wszelką cenę chcieli postawić przysłowiową kropkę nad “i”, wybijając przy okazji młodzianom z Legionowa zakusy na jakiekolwiek zdobycze. Piszemy tak, ponieważ w osiemnastce Roberta Pevnika było aż 10 graczy o takim statusie. Udało się w końcu, w 89 minucie. Trzecia próba z dystansu Dei, po prezencie od legionowskiej defensywy, wylądowała w prawym górnym rogu i komplet oczek pozostał w Kluczborku. Jeszcze w doliczonym czasie gry Kowalczyk nogami uchronił swój zespół od kolejnej straty po tym, jak “fałszem” mierzył mu po skosie Lucjan Zieliński.

DataGospodarzGodzina/WynikNa wyjeździeLiga
2. Liga Polska

Zdjęcie: Walczą Paweł Baraniak i Olaf Martynek.

fot. Mirosław Szozda /mkskluczbork.pl