PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY

Andrzej Orzeszek po meczu ze Ślęzą

– Trochę nieszczęśliwie i zbyt szybko straciliśmy bramkę. To my mieliśmy swój stały fragment, z którego gospodarze wyprowadzili kontrę. Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu – delikatnie mówiąc – średnia, by nie powiedzieć, że słaba. Ślęza była groźniejsza, ale nie wykorzystała swoich dogodnych do objęcia prowadzenia okazji. W drugiej części spotkania zaprezentowaliśmy się już dużo lepiej. Stworzyliśmy kilka sytuacji i przy odrobinie szczęścia nawet mogliśmy pokusić się o zwycięstwo. Wyrównaliśmy po górnej piłce zagranej ze środka boiska w pole karne do Adama Orłowicza. Obrońcy gospodarzy albo przysnęli, albo chcieli łapać go na spalonego. Orłowicz spokojnie przyjął piłkę 15 metrów od bramki, został sam na sam z bramkarzem i pokonał go z wielkim spokojem, jak rutynowany napastnik. Remis wywieziony z Wrocławia trzeba uznać za sprawiedliwy, choć osobiście pozostał we mnie pewien niedosyt – takimi wrażeniami po starciu ze Ślęza Wrocław podzielił się trener biało-niebieskich Andrzej Orzeszek.

Zdjęcie: Trener Andrzej Orzeszek i Miłosz Reisch, który o mały włos nie wprawił nas w niedzielną euforię.