PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY

Gol życia Kamila Jurasika

Joker o wydłużonej żywotności oba gole, które MKS zdobył zaraz po przerwie, oglądał z bliskiej odległości, ponieważ grzał się tuż za bramką przeciwnika. Kami Jurasik na boisko wpuszczony został w 60 minucie. – Trener motywował mnie przed wejściem na plac gry i powiedział, że muszę dać 120% swoich możliwości, i że bardzo na mnie liczy – mówił schodząc do szatni nasz zawodnik. 

Popularny “Juras” gole dla naszych barw już zdobywał, ale były to trafienia w eliminacjach okręgowego pucharu, więc ich ranga topem nie pachniała. W 88 minucie nasz napastnik przyłożył z woleja nie do obrony. – Z mojej perspektywy wyglądało to tak, że po stałym fragmencie piłka wyszła bodajże za szesnastkę i “Rysiu” (Jakub Ryś, przyp. red.) wygrał główkę z rywalem, ja zgrałem ją do Palata (Patryk Palat, przyp. red.), a on zabrał się zwodem i wypuścił “Nitka” (Kamil Nitkiewicz, przyp. red). Przystanąłem na chwilkę, żeby zobaczyć, czy sędzia czasem nie podnosi spalonego i ruszyłem w ciemno na krótki słupek. Tam piłka mnie znalazła – opisuje historyczną w swojej karierze bramkę.

Dotychczasowych strzeleckich wyczynów Jurasika próżno w sieci szukać i dopiero kontrakt z MKS-em pozwolił założyć mu profil, choćby na wiodącym w kraju portalu 90minut.pl. Kamil jednak twardo stąpa po ziemi. – Przede wszystkim dziękuję trenerowi za zaufanie. Wiadomo, że w takich okolicznościach bramka dająca nam zwycięstwo jest dla mnie sporą radością, ale i motywacją oraz impulsem do jeszcze cięższej pracy. Wygrana ze Ślęzą Wrocław to jest jednak zasługa całej drużyny, a ja tylko znalazłem się w odpowiednim miejscu i czasie – kończy naszą pomeczową setkę.