PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY

Jak łyse konie. MKS i “Zdzichy” znów przeciwko sobie

Tym razem na inaugurację rundy rewanżowej sezonu 2019/2020 w grupie III 3 ligi. To w zasadzie powinna być cała zapowiedź pierwszego w tym roku meczu biało-niebieskich o ligowe punkty. MKS i Ruch na placu gry obwąchiwać się raczej nie będą. Dokładnie 7 dni temu obie ekipy przetarły już tegoroczny piłkarski szlak w meczu 1/4 Pucharu Polski na szczeblu wojewódzkim. Zawodnicy obu drużyn znają się jak przysłowie łyse konie, dlatego znów wietrzymy niezwykle zacięte zawody, oparte na przede wszystkim na walce, ambicji i determinacji,

Tylko kontekst tego meczu trzyma nas jeszcze przy tym, żeby nie sprowadzić anonsu sobotniego spotkania na margines. Popularne “Zdzichy” mają jakiś cudowny patent na Kluczbork i ostatnimi laty wygrywają wszystkie starcia mistrzowskie. Tak stało się i 29 lutego, kiedy przy Rozwadzkiej nasi chłopcy przegrali 1:2, i to jest ten punkt zaczepienia. – Myślę, że w moim zespole drzemie sportowa złość za tę przegraną i pokażemy na boisku, że ta porażka była jedyne wypadkiem przy pracy. Zdajemy sobie sprawę, że może to nas kosztować dużo zdrowia, co pokazała choćby końcówka meczu przed tygodniem, ale bez walki w 3 lidze sukcesów żadnych nie będzie i moi zawodnicy muszą mieć tego świadomość – analizuje trener Jan Furlepa.

MKS kilkadziesiąt godzin temu dozbroił się młodzieżowym napastnikiem Odry Opole, Michałem Sparwasserem. To jednak nie koniec transferowych poszukiwań. – W tej chwili w grę wchodzą tylko zawodnicy z wolną kartą w ręku i musi być to gracz, którego znam i którego nie muszę testować. Być może jakiś “złoty strzał” jeszcze uda się zrealizować – daje nadzieję nasz szkoleniowiec. W kadrze bez zmian. Nadal na ławie kontuzjowanych siedzą Kamil Nitkiewicz, Adam Orłowicz oraz juniorzy – Dustin Knopik i Grzegorz Gadecki (w przyszłym tygodniu pofatygujemy się o szerszy raport medyczny z naszego obozu). Indywidualnie, głównie z gumą rozciągliwą, pracuje Bartosz Włodarczyk.

Kiedy liga odda to, co “zabrał” nam puchar, na mieście nikt nie będzie pamiętał o feralnym występie w Zdzieszowicach. Teraz interesuje nas już tylko trzecioligowa tabela, a ewentualna wygrana pozwoli przeskoczyć rywala. W osiągnięciu optymalnego wyniku dla obu zdeterminowanych “derbowców” oraz w realizacji najwyższej gotowości fair-play, niezbędny będzie główny arbiter zawodów. Mianowany nim został pan Waldemar Socha z Bolesławca. To ten sam, który był już przy Sportowej 7, kiedy w sezonie 2018/2019, MKS-iacy zwyciężali skromnie (1:0) Lechię Dzierżoniów. I dali Bóg takie rozstrzygnięcie w sobotę, bowiem statystyki z “Hutnikami” są póki co bardziej niż kiepskie.