PRZYPIĘTY WOKÓŁ KLUBU

MKS stoi i liczy. Wojciech Smolnik zakłada dwa warianty

Pisanie o tym, że pandemia koronawirusa zatrzymała piłkarskie życie w Kluczborku, to nic nie napisać. Dziś każdy plac do kopania futbolówki, od Camp Nou, po Stobrawę, ma ten sam, albo podobny problem. Na forach “kopanej” w kraju różnie się dzieje i co rusz padają jakieś deklaracje, a wszystko idzie w jednym kierunku – ile – i dlaczego tak… dużo. MKS Kluczbork płynie na tej samej tratwie i raczej wcześniej niż później, Sportową także zawinie wiatr zmian.

– Rozmawiałem dziś z kapitanem drużyny, Pawłem Gierakiem. Zawodnicy otrzymają pełne wynagrodzenie za marzec. Co będzie dalej, na razie nie wiemy. Staramy się nie robić nerwowych ruchów i wszystko zależy od rozwoju sytuacji, przyglądamy się jej i cierpliwie czekamy, oczywiście pozostając w domach. Przeanalizowaliśmy już też wstępnie naszą sytuację finansowo-organizacyjną, zakładającą funkcjonowanie klubu w innej niż dotychczas rzeczywistości. Chyba nie ma co do tego wątpliwości, że będzie inaczej, przynajmniej na początku, oczywiście jak to się skończy – mówi wiceprezes MKS-u, Wojciech Smolnik.

Głównym i tytularnym sponsorem klubu jest Urząd Miasta w Kluczborku, ale należy zdać sobie sprawę, że MKS jest tylko jednym z elementów “łańcucha pokarmowego”, do którego kierowane są środki na jego działalność. – Zaraz po świętach wielkanocnych mamy zaplanowane spotkanie z władzami miasta i dopiero wtedy – my i nasz największy sponsor – będziemy bliżej tego, co wydarzy się w kolejnych miesiącach. Zdajemy też sobie doskonale sprawę jakie dziś Kluczbork ma priorytety i z pokorą podejdziemy do każdego rozwiązania. Przy okazji serdecznie dziękuję wszystkim tym, którzy bez względu na okoliczności już teraz zadeklarowali, że dalej będą nas wspierać. Tym, którzy zmuszeni zostali nas opuścić, w imieniu zarządu, dziękuję za zaufanie i dotychczasową współpracę – precyzuje.

Przypomnijmy, że ligowe rozgrywki w Polsce zawisły do 26 kwietnia br. Na razie “tylko” na tyle. – Osobiście uważam, że ich dokończenie jest mało realne, nawet w jakiejś zmyślnej formie. Jeśli wystartujemy z nowym sezonem, nawet na przełomie sierpnia i września, to jest duża szansa, że jakoś przetrwamy. W przeciwnym wypadku będziemy musieli zwyczajnie zawiesić naszą działalność, jak restauracja, czy fryzjer. Nasze funkcjonowanie opiera się na meczach naszych drużyn, a skoro im nie dane będzie grać, to jaki to ma sens? – pyta retorycznie.

Światełko w tunel puściły w ostatnią środę władze UEFA, które za priorytet postawiły dokończenie rozgrywek krajowych. Konia z rzędem jednak temu, który jest dziś w stanie postawić na to choćby wytarty żeton. – Śląski ZPN konsultuje się z IV-ligowcami. Przedwczesne zakończenie sezonu to formalność. Dyskutuje się o wariantach (bez awansów i spadków, awanse i spadki, tylko awanse), ale wygląda na to, że całość dla kraju raczej ureguluje PZPN, wojewódzkie związki nie będą miały wolnej ręki – napisał na Twitterze red. Maciej Grygierczyk z katowickiego Sportu i z tym stanem posiadania na dzień 2 kwietnia 2020 na razie pozostaniemy.