- PIERWSZA DRUŻYNA

Biało-niebiescy znów u siebie. Na celowniku Piast Żmigród

Z Piastem Żmigród mierzyliśmy się do tej pory trzy razy. W poprzednim – jednorundowym sezonie – obie ekipy starły się tylko 2 listopada, kiedy po złotym golu Michała Koźlika, nasi zawodnicy z “Grodu Smoka” wrócili z niczym. Poprzedni sezon 2018/2019, w którym obie ekipy starły się po raz pierwszy w historii przyniósł dwa remisy po  1:1. W Żmigrodzie strzelali Szymon Rusiecki i Paweł Gierak, a przy Sportowej 7 Maciej Węglarz i były gracz MKS-u – Wojciech Bzdęga.

Poprzednia edycja rozgrywkowa skończyła się dla Piasta fatalnie. Gdyby nie anulowanie spadków po ataku Covid-19, dziś  żmigrodzianie uprawialiby futbol w 4 lidze. 14 punktów w 18 meczach dało im bowiem ostatecznie przedostatnie miejsce w tabeli. Ekipę gości w grudniu ubiegłego roku objął Kamil Socha i jego ludzie spisują się dziś całkiem przyzwoicie i co ciekawe, na wyjazdach idzie im zdecydowanie lepiej. To właśnie tam biało-czerwono-zieloni pozyskali pięć z sześciu wywalczonych do tej pory oczek, a remis 2:2 przy Cichej z Ruchem mówi sam za siebie. Daje to miejsce w połowie tabeli i pokazuje, że Piast już takim chłopcem do bicia nie będzie.

– Przed nami jeszcze analiza występów przeciwnika, ale proszę zauważyć, że w każdym swym występie na wyjeździe strzelał on przynajmniej gola i żadnego spotkania nie przegrał. My mamy jednak swój plan na to spotkanie i mamy naszym kibicom coś do oddania. Chodzi mi o pierwszą połowę meczu z Ruchem, która nam nie wyszła. W środę zamknęliśmy definitywnie sprawę naszych zawodów w Gaci i wnioski zostały wyciągnięte. W lidze robi się coraz ciekawiej i chłopaki wyraźnie to czują – mówi trener Jan Furlepa.

Nasza drużyna jest na drugim miejscu w tabeli, więc najbliższa kolejka będzie znów “polowaniem na lidera”. Wewnątrz jest sporo optymizmu, ponieważ do zespołu powracają kontuzjowani Filip Latusek i Szymon Przystalski. Obaj mogą być już brani pod uwagę przy ustalaniu kadry na to spotkanie. Podobnie jest z Dominikiem Lewandowskim, który z powodu urazu kostki opuścił przed czasem zawody z Foto-Higieną. – Oczywiście cieszy taki obrót sprawy, ale swoją przydatność trzeba jeszcze potwierdzić na boisku – konkluduje szkoleniowiec biało-niebieskich.

Zapraszając na kolejny mecz na swojej ziemi informujemy, że w roli arbitra głównego poprowadzi go pan Robert Kowalczyk z Częstochowy, dla którego będzie to trzecia wizyta na naszym pięknym obiekcie. Brzmienie jego gwizdka nie służyło póki co naszej ekipie, gdyż MKS oba poprzednie mecze przegrał po 1:2, z rezerwami Miedzi Legnica i Zagłębia Lubin.