- PIERWSZA DRUŻYNA PRZYPIĘTY WOKÓŁ KLUBU

Było wszystko – husaria, F-16, Pendolino, tylko punktów brak

Do Goczałkowic jechaliśmy zdobyć jak najwięcej punktów, aby zapełnić nasz koszyczek wielkanocny. Misja ta jednak nie powiodła się.

Początek spotkania to próbowanie się obu drużyn, bez jakichś znaczących akcji dla przebiegu meczu. Jedyne co, to na boisku głównie hulał wiatr, co było słychać podczas transmisji. Gdyby nie okrzyki miejscowych kibiców można by było pomyśleć, że to jakiś sparing lub festyn. Była to jednak chyba tylko zasłona dymna, gdyż w 14 minucie Dawid Szkudlarek dał prowadzenie gospodarzom.
W 18 minucie mogło być 1:1, piłkę na 11 metr podał Bartosz Włodarczyk, jednak Alan Jaworski przeniósł ją nad poprzeczką. W 23 minucie w pole karne wbiegł Kamil Lewandowski, wydaje się że był popychany ale sędzia uznał inaczej. Była 35 minuta, akcja MKS-u – to musiało wejść, ale pudło! Cóż pierwsza połowa na korzyść gospodarzy. Graliśmy mało agresywnie i mało skutecznie.

Na drugą połowę pierwsi na murawie pojawili się biało-niebiescy, bez zmian w składzie. Jak zwykle zaczęło się od huku silników F-16 w powietrzu, natarcia husarii na stepie i pisku hamulców pociągów, a na boisku nuda. Nam brakowało agresji, a gospodarze rozgrywali również świąteczne spotkanie.

54 minuta wrzuta z lewej strony na pole karne, a tam głową zawodnik gospodarzy, na szczęście piłka w rękach Szymona Gniełki. W 54 minucie, akcja Bartosz Włodarczyk do Dominika Lewandowskiego, ten na pole karne do “Włodiego”,  niestety strzał zblokowany, mogło być po 1. Pojedyncze ciekawe akcje, a pozostały czas gry to emocje jak na grzybach.

Gorąco zrobiło się w 68 minucie, gospodarze poszli lewą stroną wrzutka na pole karne a tam uderzenie i piłka wraca na boisko  – ufff, mogli odetchnąć “mkaesiacy”. Próbowaliśmy różnie, jak nie wychodziło grą kombinacyjną to długie piłki od stoperów pomijające linię pomocy, na nic to się zdawało. Gospodarze umiejętnie zagęszczali w obronie i ciężko było się przebić.

Ostatnie piętnaście minut to żywsza gra MKS-u, ale nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Cóż wyprawa bez punktów, życzymy drużynie spokojnego powrotu do domu. Okazja do kolejne zdobyczy punktowej już 12 kwietnia w Gubinie.

Skład: Gniełka – Błędowski, Błaszkiewicz, Lechowicz (76′ Krzyśków), Nykiel (72′ Nahrebecki), Chmielowiec (76′ Moś) Płonka, Włodarczyk, Dominik Lewandowski, Kamil Lewandowski (60′ Przybylski), Jaworski