Bez kategorii

Andrzej Konwiński: Mourinho też nie da gwarancji

Półmetek rundy jesiennej. MKS Kluczbork na przedostatnim miejscu w tabeli 2 ligi, z 1 zwycięstwem na koncie i bilansem bramkowym -11. Trenera Andrzej Konwińskiego poprosiliśmy o podzielenie się swoimi refleksjami na tę, przeszłą już część sezonu.

Nie tego oczekiwaliśmy, panie trenerze!
– Zgadzam się z tym. Jest to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań i poniżej możliwości tego zespołu. Zdawałem sobie sprawę, że nie będzie nam łatwo i może być tak, że nie będziemy od razu seryjnie wygrywać meczów. Liczyłem jednak na to, że w tym okresie, w którym aktualnie jesteśmy, te 4-5 oczek powinniśmy mieć więcej, a dla procesu budowania nowej drużyny, byłby to optymalny wynik.

Tych punktów jednak nie ma i bilans wszyscy widzą. Jakie są w takim razie powody tego, że jesteśmy tak nisko i dysponujemy takim "dorobkiem"?
– Powodów jest kilka. Gdybym znał jednoznaczną odpowiedź na to pytanie i potrafił precyzyjnie określić te powody, to już dawno dokonałbym poprawy tej sytuacji. Nie jest to takie proste, pracujemy przecież na żywej materii i w zasadzie każde spotkanie jest inne, odbywa się w innych warunkach i grają różni zawodnicy.

To tak ogólnie, a szczegółowo, może personalnie?
– Przede wszystkim chodzi o starszych zawodników, którzy maja już doświadczenie z 1 ligi. To oni powinni dać zespołowi znacznie więcej, czyli nadawać ton i rytm grze tej drużyny. Forma tych piłkarzy cały czas nie jest optymalna. Chciałbym też przypomnieć, że straciliśmy dwóch zawodników – Adama Orłowicza i Michała Kojdera, na których bardzo liczyliśmy. Jest jak jest i musimy szukać rozwiązań, by tę sytuację poprawić.

Dobrze, ale kadrowo nie zrobimy za wiele. We wrześniu bardzo trudno jest wymienić połowę kadry, więc gdzie szukać tych rozwiązań?
– Generalnie tak, ale w kadrze zawodników mamy ponad 20. Do tej pory nie wszyscy podołali zadaniu, więc musimy dać większą możliwość zaprezentowania się tym, którzy do tej pory grali mniej. Innej możliwości na dziś nie widzę.

Oni też mogą zawieść, z jakichś właśnie przyczyn grali mniej.
– W zespole musi dojść do prawdziwej mobilizacji. Jeśli ktoś do tej pory czuł się w drużynie niedowartościowany z tego powodu, że grał mniej, to chciałbym tak to załatwić, żeby miał szansę się pokazać i grał więcej.

Co się stanie, jeśli ten plan nie zadziała w najbliższym spotkaniu z będącym także w strefie spadkowej Rozwojem Katowice i nie wygramy tego meczu?
– Gdybym miał w poniedziałek myśleć o tym, co będzie jak ja nie wygram z Katowicami, to dostałbym obłędu. Następne spotkanie gramy z Rozwojem, na tym meczu się skupiam i nie myślę co będzie jak przegram. W takich kategoriach nie rozpatruję meczów i według mnie nie ma to sensu.

Po meczu w Tarnobrzegu jeden z kibiców na klubowym forum napisał: Nauczyciel do szkoły, a reszta do LZS-ów, nauczyć się walki i ambicji. Jak trener myśli, o kim ten wpis?
– Zapewne temu komuś chodzi o moje wykształcenie. Wtedy, kiedy robiliśmy z MKS-em awans do 1 ligi, to tego zapewne nie pisał i mu to nie przeszkadzało. Kiedy zespół jest w trudnej sytuacji i ma problemy, to w zasadzie można pisać wszystko. To właśnie wtedy ujawniają się takie osoby, które – delikatnie mówiąc – sukcesów nie komentują. Jestem na to przygotowany i można powiedzieć – odporny, jak każdy trener, od mistrza Polski po najniższą klasę rozgrywkową.

Jest jeszcze ta druga część postu, o woli walki i ambicji. Czy tutaj nasz forumowicz nie ma trochę racji?
– Po części ma rację, natomiast chcę powtórzyć to co powiedziałem na początku. Czynników tego, że zespół regularnie nie punktuje jest więcej, a diagnoza tego jest zawsze bardzo trudna. Na przykład z Siarką przegraliśmy 0:4 dlatego, że byliśmy nieskuteczni z defensywie, ale też dlatego, że stwarzając sobie sytuacje, nie potrafiliśmy strzelić gola, więc to zawsze będzie problem złożony. Zgadam się z tym, że wszystko zaczyna się od ambicji i na ambicji się kończy, a pomiędzy tym leżą walory piłkarskie. Z pewnością są one do poprawy oraz sfera mentalna zawodników.

Zawsze jednak czegoś brakuje. MKS w tym sezonie nie rozegrał tak naprawdę meczu w stu procentach na plus.
– Zgadza się. Były takie spotkania, że do wygranej brakowało nam sekund, lecz nie potrafiliśmy tego dowieźć. Nie potrafiliśmy się też tak zorganizować, aby w kluczowych momentach strzelić tę drugą bramkę i przypieczętować zwycięstwo. Poszukiwanie złotego środka cały czas trwa.

Co trener miał na myśli mówiąc: parasol ochronny i okres aklimatyzacji się już skończył i kogo to konkretne dotyczyło?
– To dotyczy wszystkich, łącznie ze mną. Prezes, zarząd i działacze wymagają ode mnie, a ja wymagam od zawodników. Teraz kwestia, jak wszyscy do tej sprawy podejdziemy. Jestem krytyczny w stosunki do siebie, ale mam jeszcze pomysł co w tym zespole zrobić, ponieważ widzę w nim możliwości i potencjał.

Skoro już o władzach klubu, to słuchać stamtąd głosy, że drużyna jest motorycznie nieprzygotowana. Dwa badania wydolności zawodników przecież za nami, więc mają rację, czy mylą się?
– Musiałbym i ja odpowiedzieć pytaniem: na jakiej podstawie taki osąd? Ktoś może powiedzieć – mało biegają – a ja odpowiem: a może to właśnie sfera mentalna, czyli podejście i zaangażowanie, a nie to, że zwodnicy są słabo przygotowani, wiec znów mamy problem złożony. Oczywiście we wszystkim jest trochę racji, że ktoś "nie dojechał" lub zamiast robić dwa metry więcej, robi na boisku dwa metry mniej.

Władza może jednak postawić jakieś ultimatum?
– Spotkałem się z zarządem klubu w poniedziałek, który wysłuchał tego co miałem do powiedzenia. Każdy ruch jest zawsze po stronie zarządu klubu. Na spotkaniu byłem dokładnie tyle czasu, ile wymagała tego analiza i przedstawienie aktualnej sytuacji w drużynie.

Są jakieś pozytywy tego spotkania?
– Uważam, że mamy taki potencjał, żeby spokojnie grać na drugoligowym poziomie, właśnie tym zasobem ludzkim. Musimy jednak pamiętać, że budowanie zespołu jest procesem. Jeśli ktoś myśli, że uda się zbudować wspaniały zespół w kilka tygodni, to jest w ogromnym błędzie. Jeśli spojrzymy na tabelę 2 ligi, to w czołówce są zespoły, których kadry są stabilne, a zawodnicy grają ze sobą długo. Znam wiele klubów, w których w drużynę inwestowano ogromne pieniądze, a i tak w krótkim czasie nie udało się osiągnąć celów. Naszym najważniejszym celem jest podnieść się z kolan po spadku z 1 ligi i jeżeli oto osiągniemy, to w przyszłym roku porozmawiamy o innych planach. To powtarzam odkąd powróciłem do MKS-u.

Na razie z tego klops, wypada więc rzucić monetą – uda się, lub nie? 3 liga to futbolowe peryferie i chyba walka idzie naprawdę o wyższe sprawy, by nie powiedzieć o przyszłość kluczborskiej piłki?
– W każdej dyscyplinie sportu może się nie udać, w piłce nożnej także, ale i w każdej dziedzinie naszego życia. Kluby upadały, kluby się podnosiły. Nikt na to gwarancji nie da. Jeśli przyjdzie Mourinho za Konwińskiego to wygramy wszystko do końca? Podejrzewam, że ten pierwszy nie złożyłby nigdy takiej deklaracji. Ważne jest to, aby konsekwentnie iść w obranym kierunku, a ja robię wszystko, żeby tak się działo. Jest jednak tak, że jeden nie strzeli, drugi się pomyli, a trzeci puści pod brzuchem, i to są te składowe, nad którymi cały czas pracujemy. (Rozmawiał  Jacek Nałęcz)

fot. Mirosław Szozda / http://mkskluczbork.pl